Pierwsze Halloween w naszym nowym mieszkaniu. Nasza córka skończyła już rok, więc przyrządziliśmy jedzenie, które mogliśmy jeść wszyscy razem. Mogliśmy pobawić się formą. Na cały dzień przygotowaliśmy dania udekorowane specjalnie na Halloween.
dekoracje domu
Jak chodzi o dekoracje to nie lubię kurzozbierajek, nie lubię porozstawianych po całym domu przedmiotów, które mają formę jedynie dekoracyjną. Może jedna, dwie rzeczy, ale nie kilkanaście. Więc tego dnia nie przesadziliśmy z dekoracjami.
Jest to święto przede wszystkim skierowane do dzieci, to one mają największy fun tego dnia. Kreatywne stroje, zbieranie słodkości w towarzystwie innych, wymyślanie dekoracji oraz ciekawie ozdobione jedzenie. Nasza córka jest jeszcze mała, ale już jej pokazujemy, że tego dnia może się świetnie bawić i to w zupełnie inny sposób.
Na stole mieliśmy postawione dwa świeczniki, w których cały dzień paliły się tealighty. Świeczniki duszek i dynia – oba z wyciętymi dziurkami, przez które bardzo ładnie rozpraszało się światło. Wokół nich były dwa pajączki. Fajnie bawiliśmy się nimi z naszą córką – nie przestraszyła się ich. Od samego początku chcieliśmy ją oswoić, że są takie stworzonka.
Kupiliśmy koszyczek filcowy z napisem BOO!, do którego włożyliśmy ciasteczka. Można w nim trzymać słodycze. Później będzie on mógł służyć naszej córce do zbierania cukierków.
Ostatnią rzeczą był nasz dyniowy duszek. Jest to lampeczka, która daje delikatne światło – nadaje halloweenowy klimat.
To wszystkie dekoracje w naszym domu. Najpiękniejsze jest to, że klimat mieliśmy przez cały dzień, a późnym wieczorem posprzątaliśmy wszystko w 2 minuty.
Halloweenowe jedzenie
W różne takie dni i święta, wolę postawić na jedzenie, wykazać się kreatywnie podczas tworzenia posiłków, bo zostanie to „wykorzystane”. Można je sfotografować i mieć pamiątkę. Zjeść i tak musimy, więc czemu nie ładny posiłek, po nim musimy i tak posprzątać. Nie wyobrażam sobie chodzić po całym domu i zbierać mnóstwo dekoracji i je chować. Oł noł! To nie dla mnie, ale może kiedyś mi się zmieni (mam nadzieję, że nie 😄)… kto wie.
Dzień zaczęliśmy od tostów mumii z wędliną i serem na śniadanie. Mozzarella i czarne oliwki były oczami, zaś pocięte w plasterki pomidorki koktajlowe – buzią.
Na obiad był monster spaghetti. Makaron w sosie pomidorowym z mięsnymi pulpetami, na których również ułożyłam dekorację przypominającą oczy.
Następnie przygotowaliśmy deskę z przekąskami, w której znalazło się wytrawne jedzonko, owocki, słodkości i coś do podchrupania:
- kiełbaski mumie – kiełbaski zawinięte w paski ciasta francuskiego, które następnie zapiekliśmy i poprzyklejaliśmy cukrowe oczka
- bananowe duszki – banany z gorzką czekoladą
- mandarynki à la dyniowe stworki, ozdobione markerem
- ciasteczka duszki w białej glazurze
- chrupki „monstery” Monster Munch
- kosteczki żółtego sera.
wieczór filmowy
Zwykle tego dnia oglądamy jakiś straszny film, ale w tym roku wyjątkowo naszło nas na “Kod da Vinci”. Ten film już drugi rok z rzędu stał się naszą tradycją i oglądamy go w Sylwestra. Ale czemu naszło nas w Halloween na ten film? Sami tego nie wiemy.
PS Bardzo boję się horrorów, czasem bywają nawet zbyt straszne trillery dla mnie. Nie przepadam za dużymi dreszczami emocji, które wzbudzają we mnie niepokój.
Już mam kilka nowych pomysłów na kolejne Halloween. Bądźcie czujni.